niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział 6 Nie... To czysto przyjacielski seks

- No to jak przeżycia. Opowiadaj! - Tom zaczął rozmowę. Czasami uważam że chce wiedzieć za dużo, o wiele za dużo. Jest jak pięcioletnie dziecko, które nie może ustać w jednym miejscu i wszystkiego musi dotknąć tymi swoimi 'lepkimi' łapkami
- Co za dużo to nie zdrowo - powiedziałam
- Czy wy ten no... Jesteście razem? - Max zadał pytanie na które trudno jest mi odpowiedzieć. W sumie to 'to' nas połączyło. Zaczęłam czuć że to jest odpowiedni czas na to by powiedzieć że w sumie to jesteśmy jakby parą, ale. No właśnie. Nie potrafię być w związku po ostatnim. Po tym jak Ren mnie zdradził i doszczętnie pobił. Wmawiałam sobie że nie chce być z Nathem tylko z powodu przyjaźni póki nie zrozumiałam o co tak naprawdę mi chodziło, ale zrozumiałam za późno. Przespałam się z Sykesem. Ale czy to nie było tylko po przyjacielsku?
- Nie... To czysto przyjacielski seks - powiedziałam a Maxowi zżedła mina.
- Hm... Fajnie to ujęłaś - mruknął pod nosem Nathan którego wciąż trzymałam za rękę - Myślałem że no wiesz...
- To źle myślałeś! Nie jestem gotowa na związek tym bardziej po tym co zrobił mi Ren. Nienawidzę go, nienawidzę wszystkich facetów. Jesteście zwykłymi dupkami i niedowrozwojami którzy nie wiem dlaczego stąpają jeszcze po tej ziemi. Już dawno powinniście wyginąć - pobiegłam do pokoju. Wybuchłam, dalej nie umiałam już tego utrzymywać w środku. Po prostu się boję, a przecież nigdy nie bałam się facetów i związków, ale Ren. Ten cholerny dupek nie wart tego świata zepsuł to.
Wbiegłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Wiedziałam że Nathan prędzej czy później tu przyjdzie.
Ktoś zapukał.
- Jeżeli jesteś facetem nie wchodź tu - ostrzegłam
- To tylko ja - usłyszałam głos Cass
- O to ty. Możesz wejść - powiedziałam. Weszła do pokoju. W ręku miała lody i dwie łyżeczki
- Jak chcesz możemy powyzywać facetów i zjeść lody - zaproponowała zamykając drzwi i siadając po turecku na moim łóżku
- Jasne - powiedziałam i otworzyłam lody. Były truskawkowo-waniliowe, a że ja nie lubię truskawek zjadłam część waniliową a Cassidy truskawkową. Podczas jedzenia zaczęłyśmy wyzywać facetów od dupkow, debili itd, itp. Tak zszedł nam cały wieczór. Cassie zabrała się do domu a ja poszłam do łazienki się umyć. Nie zajęło mi to wiele czasu. Od razu po wyjściu z łazienki ruszyłam do pokoju. Weszłam pod miękką kołdrę i ułożyłam się do snu, jednak nie mogłam zasnąć. Moje myśli skupiały się na na jednej rzeczy, a właściwie osobie, Nathanie. Musiałam go przeprosić za to. Zależy mi na nim na chłopaku jak i na przyjacielu.
2:17 w nocy. Cóż obudzę go.
Weszłam do środka. Podeszłam do jego łóżka i nachyliłam się żeby go obudzić, lecz nie było go. Zeszłam na dół. W salonie, ani kuchni go nie było. Poszłam do ogrodu. Tam też nie. Wiem może jest na dachu. Często tam chodzę żeby pomyśleć. Zawiodłam się. Tam też go nie było. Poszłam więc do Maxa. Niestety musiałam go obudzić
- Gdzie jest Nathan? - podniósł głowę zdezorientowany. Usiadł i przetarł oczy po czym zapalił lampkę nocną
- Rish? Co tu robisz... - spojrzał na zegarek - O wpół do 3 nad ranem?
- Wiesz gdzie jest Nathan?
- Yyy... Jest u siebie w pokoju
- Nie tam go nie ma
- Aaa... Może jeszcze nie wrócił
- Ale skąd?
- Z...
***
Jest już 6. Czekam na wasze opinie. Uwielbiam was. Ten rozdział dedykuje Sierr ;p. Dziękuję że zawsze komentujesz każdy rozdział ;*

1 komentarz:

  1. O ja jakie to jest świetne ^^
    Jesteś na prawdę niesamowita ^^
    Ala rozdziałów w takim momencie się nie kończy noo!
    Przez ciebie nie będę mogła znowu spać ;P
    Gdzie on polazł ? No gdzie ?!
    Ja chcę to wiedzieć!
    Dlatego masz mi tu zaraz dodać nexta!
    Pisz migiem i weny ;****
    Dziękuję za dedyka ;***
    No ale jak tu nie komentować tak genialnego opo ;)

    OdpowiedzUsuń